PL: Pag jako jedna z podróżniczych destynacji marzył mi się już od dłuższego czasu. Co prawda byliśmy tam już dwa lata temu (zdjęcia możecie zobaczyć tutaj), ale tylko jeden dzień. W tym roku w samym miasteczku Pag spędziliśmy trzy dni, a na wyspie o tej samej nazwie około dziesięciu. Pag leży na tej bardziej wysuszonej części wyspy, gdzie krajobraz momentami przypomina księżycowy, co niesamowicie komponuje się z morzem. Samo miasteczko jak na Chorwację przystało, jest niesamowicie urokliwe i malownicze. W ponad trzydziestostopniowych upałach (za którymi przy obecnej pogodzie już tęsknię) doskonale sprawdził się kombinezon uszyty z tkaniny o tajemniczo brzmiącej nazwie (przynajmniej dla mnie) - ramia. Jak się okazało, jest to materiał bardzo przewiewny, przyjemny, wizualnie coś pomiędzy bawełną a lnem. Kilka dni przed wyjazdem znalazłam kolczyki, o których już dawno zapomniałam. Może nie są jakieś szczególnie praktyczne, ale na spacer w sam raz, zresztą udało mi się w nich skonsumować pizzę, bez ufajdania ich w sosie, więc nie jest źle;)
Kombinezon: Answear
Buty: no name
ENG: I have dreamed about Pag as one of my travel destinations for a long time. We were there two years ago, but only one day (here you can see the photos we took then). This year we spent three days in the town of Pag, and about ten on the island of the same name. Pag is located on the drier part of the island, where the landscape looks like a lunar one, which is fabulous composition with the sea. The town is incredibly charming and picturesque. In over thirty degrees of heat (which I already miss due the current weather), a romper made of a fabric called ramia has proved to be perfect. It's an airy and pleasant material, visually something between cotton and linen. A few days before our trip, I found earrings that I have long forgotten. Maybe they are not very practical, but quite suitable for a walk, anyway I managed to eat pizza in them, without dipping them in sauce, so it's not bad;)
Romper: Answear
Shoes: no name