Panująca za oknem aura zdążyła mnie już zmęczyć. Bardzo brakuje mi słońca, zieleni, a dzisiejszy post to taka mała odskocznia i powrót do lata. Podczas naszego tegorocznego wypadu do Czarnogóry kilka dni spędziliśmy w miejscowości Sveti Stefan, składającej się z wyspy z kilkusetletnią zabytkową architekturą, która została przekształcona w ekskluzywny hotel oraz części lądowej z pięknymi plażami, sporą ilością deptaków pośród bujnej śródziemnomorskiej roślinności i całkiem przyzwoitą bazą noclegową.
Mój ubiór był adekwatny do upalnej pogody, czyli lniany top (niestety gniecie się przeokropnie), bawełniana spódnica, sandały i daszek, który latem noszę głównie ze względu na ochronę twarzy przed fotostarzeniem i przebarwieniami.
W Czarnogórze nie tylko odpoczywaliśmy, zrobiliśmy również ujęcia do teledysku mojego męża, a oto efekt finalny: