Wracam po dłuższej, choć nieplanowanej przerwie. Cała wina leży po stronie tej nieszczęsnej zimy, której z roku na rok nie cierpię coraz bardziej. Przez ostatnie miesiące najczęściej nosiłam ciepłą parkę i minimum dwa wełniane swetry pod spodem, więc nie było za bardzo sensu robić zdjęć. Mam co prawda dość sporo zaległych postów z gór do opublikowania, ale dopiero ostatnie ciepłe dni wpłynęły nieco pozytywniej na mój blogowy entuzjazm. Tymczasem dzisiaj jeszcze zimowa stylówka - gdy mrozy odpuściły, pojawiła się wreszcie chęć założenia czegoś ciekawszego i mniej praktycznego typu wełniany płaszcz i botki.
wtorek, 11 marca 2025
piątek, 10 stycznia 2025
kaszmirowy golf
Wełna to mój ulubiony materiał na jesień czy zimę, a że klasyczne ubrania cenię najbardziej, to ten beżowy golf z kaszmiru okazał się strzałem w dychę. Kolejna rzecz, która pasuje niemal do wszystkiego, co mam w szafie na zimne miesiące i w ogóle dla takiego zmarzlucha jak ja opcja idealna.
[współpraca reklamowa]
wtorek, 31 grudnia 2024
beż, pomarańcz i dżins
Ten post miał pojawić się w połowie grudnia, później przed świętami, ale ten miesiąc był dla mnie ciągłym wyścigiem z czasem, więc w końcu publikuję w sylwestra. W tle przepiękna jesień, zdjęcia zrobiliśmy w połowie listopada. Tego dnia było dość zimno, ale słonecznie i kolorowo. Zestaw, który mam na sobie to nic specjalnie odkrywczego, ale dodatki zrobiły całą robotę.
Życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku!
Kurtka, beret, buty: no name
Golf, dżinsy, torebka: bonprix
niedziela, 8 grudnia 2024
beże, brązy i pomarańcz
U mnie dalej złota polska jesień, czyli zdjęcia z ciepłego i słonecznego października. Totalna klasyka w postaci beżowego trencza, brązy, które jesienią uwielbiam i wyrazisty, pomarańczowy beret, co by jednak tak zwyczajnie nie było.
Trencz: Mango
Golf, spódnica, torebka: bonprix
Buty, beret: no name
czwartek, 28 listopada 2024
beż i czerń
Kolejne zdjęcia, które zrobiliśmy w październiku, dzień po tym, gdy wyjątkowo wredna grypa odpuściła i mogłam wreszcie pójść na spacer do parku, cieszyć się cudowną pogodą i tymi wszystkimi wspaniałymi kolorami jesieni. Zestaw do bólu banalny, wygodny i jak to u mnie zwykle bywa - podkręcony dodatkami.
Kurtka: Vero Moda / diy
Szorty, buty, kapelusz: no name
Apaszka: Cotton Club
Torebka: bonprix
Okulary: Medicine
Rękawiczki: vintage
czwartek, 21 listopada 2024
brązy i czerń
Uwielbiam różne odcienie danego koloru w jednym zestawieniu, zróżnicowane za pomocą faktur materiałów. Tutaj króluje brąz, ale jest też dodatek czerni - bo bardzo polubiłam się z kapeluszem, a także bransoletka założona jako kolejny czarny akcent. Uprzedzając pytania - czy nie było mi zimno - zdjęcia zrobiliśmy w ciepłe październikowe popołudnie, a że ostatnio nie nadążam z pracą, wcześniej przyplątała się jakaś podła grypa, a później były dwa wypady w góry, więc z czasem krucho i cierpi na tym blog.
Sweter, spódnica, torebka: bonprix
Kapelusz, buty: no name
Bransoletka: Story by Kranz&Ziegler
poniedziałek, 11 listopada 2024
w górach: Kościelec
Kościelec (2155 m n.p.m.) to piękny, majestatyczny szczyt Tatr Wysokich, który jest jednym z bardziej charakterystycznych elementów Hali Gąsienicowej. Już dawno planowaliśmy na niego wejść, jednak legendy o tworzących się kolejkach na trudniejszych odcinkach szlaku trochę nas odstręczały. Z racji, że nasz kolejny w tym roku wypad w Tatry przypadał na sezon przejściowy, mieliśmy nadzieję, że frekwencja na szlakach będzie nieco mniejsza i za cel obraliśmy sobie właśnie tą górę.
widok z Kościelca na Orlą Perć

Kościelec widziany z Hali Gąsienicowej
Wycieczkę rozpoczynamy w Kuźnicach, skąd udajemy się na Halę Gąsienicową. Początkowo gęste chmury zasnuwają większość szczytów, jednak wieje dość silny wiatr, dzięki czemu z każdym krokiem w górę widać coraz więcej.
Na przełęczy Karb (1853 m n.p.m.) robimy sobie małą przerwę i ruszamy dalej czarnym szlakiem w kierunku szczytu.
Po drodze napotkaliśmy kilka oblodzeń, które dało się sprytnie ominąć, jednak w większości miejsc skała była sucha.

Wychodzimy przez charakterystyczny kominek, konieczne jest użycie rąk, jednak przejście to daje nam sporo frajdy. Kolejny odcinek to strome skalne płyty, a następnie dobrze urzeźbione formacje skalne. Przed samym wierzchołkiem czeka nas jeszcze jeden stromy i bardziej eksponowany fragment szlaku, gdzie znów pomagamy sobie rękami.
Na szczycie spędzamy około czterdziestu minut. Pomimo silnego wiatru jest niesamowicie przyjemnie. Podziwiamy widoki, pochłaniamy zasłużoną tabliczkę czekolady i zbieramy się do zejścia.
Ostatnie spojrzenie na Kościelec z tej perspektywy i ruszamy niebieskim szlakiem w kierunku Zielonego Stawu Gąsienicowego.
Cała trasa w obie strony to około 17 km z sumą podejść 1408 m. Szlak przez większość przewodników czy portali o tematyce górskiej określany jest jako bardzo trudny, jednak wszystko zależy od przygotowania, doświadczenia i obycia z ekspozycją. Nam się bardzo podobało, ale z pewnością nie chcielibyśmy się tam znaleźć podczas opadów deszczu. Sporo osób narzeka też na brak sztucznych ułatwień, co według nas jest jego niewątpliwą zaletą - można poczuć prawdziwy charakter tej wspaniałej góry i mieć większy kontakt ze skałą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)